piątek, 3 kwietnia 2015

Recenzja gorsetu Rebel Madness żakard


Zdjęcie sklepowe. 
Cena: 160 zł

 Cześć wam wszystkim :) pokażę wam mojego Rebela - model żakard, rozmiar M, w teorii 24". Obwód mojej talii wynosi co prawda 68cm, więc powinnam mieć rozmiar S, jednak w chwili zakupu dostępne były jedynie rozmiary XS i M, więc wybór był raczej prosty. Lepiej dowiązywać się i mieć luzy za każdym razem, niż mieć zawsze wiązanie na pół pleców. Wzięłam więc całkiem świadomie rozmiar za duży dla mnie, co lepsza trafiłam na gorset jeszcze większy - nie licząc underbusku, ma on w obwodzie talii 63 i coś cm, co przekłada się na 25". Cóż jednak zrobić? Żyję sobie z gorsetem, pod który przy maksymalnym zawiązaniu włożę obie ręce... ale go uwielbiam. Jest bardzo wygodny, chociaż praktycznie tylko lekko mnie otula, przy czym mimo minimalnej redukcji talia wygląda o niebo lepiej niż bez gorsetu. Uroki Rebela. Co prawda ich ostatni wykrój underbustów longline był dość kontrowersyjny w gorsetowym świecie, jednak zwykły, powiedzmy ,"krótki" model jest bez zarzutu.
Mój żakard pochodzi z ostatniego doszycia, którego szczątki były na stronie w październiku, kiedy to go zakupiłam. Czym różni się od wcześniejszej wersji? Grubszym buskiem (5cm) oraz ilością oczek na podwieszanym panelu; zamiast czterech na krzyż z obu stron mamy dwa. Nie pamiętam, czy Rebel Madness wprowadziło jeszcze inne zmiany. Najbliższe doszycie już za kilka miesięcy, zobaczymy, co będzie wtedy :)



Żakardowy gorset usztywniony jest 12 fiszbinami stalowymi spiralnymi i 2 płaskimi umieszczonymi przy wiązaniu. Wykrój składa się z 12 paneli. Busk ma pięć części, z tyłu wbito dwa rzędy po 14 oczek.

Mój gorset jest lekko zmodyfikowany - zmieniłam w nim sznurek z obłego na skręcany, znacznie krótszy. Oba są nylonowe i pasują do średnicy oczek, lecz z skręcanym nie martwię się o to, że wiązanie się rozluźnia przy zaciąganiu. Jego typ, inverted bunny ears, też to ułatwia. Oryginalny sznurek poszedł do mojego czerwonego customka, którego możecie zobaczyć poniżej :)
Gorset się nieco marszczy - nie jestem pewna, czy to efekt mojego użytkowania, czy konstrukcji, nie pamiętam. Najbardziej jest to widoczne w okolicach tali, w miejscu której wszyta jest waist tape zapobiegająca rozciąganiu się gorsetu.
Podszewka - gruby drelich - waist tape bardzo widoczna, dodatkowo podwieszany panel, który gnie się dość mocno wraz z pokazanym ułożeniem oczek na nim. Szwy podszewki są schowane do wnętrza gorsetu i niewidoczne, przez co nie odznaczają się na skórze.
Lamówka na całej szerokości gorsetu jest wszyta maszynowo i bardzo dokładnie. W miejscach zagięć jest wywinięta w stronę podszewki, co jest charakterystyczne dla RM. 
Oczka w gorsecie są wbite bardzo mocno i równo - nie da się pod nie nic włożyć. Na mniej więcej połowie widoczne są pęknięcia, jednak ani oryginalny, ani zamieniony sznurek ani razu się na nich nie zaciągnął. Z jednej strony wiązanie zabezpieczone jest fiszbiną stalową płaską, z drugiej stalową spiralną. Fiszbina płaska pomaga je ustabilizować i znacznie ułatwia ułożenie go równolegle, dzięki czemu nie niszczymy gorsetu.
Busk ma pięć części, jest dość szeroki, przez co nie potrzebuje dodatkowego wsparcia w postaci płaskiej fiszbiny, przy czym jest dość sztywny i solidny. Sądzę, że pod częściami loops znajduje się dodatkowa warstwa materiału, co widać z resztą na zdjęciu na wysokości zapięć. Zdjęcie zrobione z lampą, by dokładniej pokazać fakturę oraz wzór użytego żakardu. Jest bardzo gładki, prawie śliski, a róże mieniące się przy świetle sprawiają piękne wrażenie :)
Jak już wspomniałam, mój gorset jest nieco większy niż powinien. Wymiary w biodrach i pod biustem zgadzają się z tabelką na stronie dla rozmiaru 24", lecz w talii już nie za bardzo. Pierwsza część od mojej strony to underbusk, który znajduje się pod zapięciem, czyli nie liczy się do ogólnej przestrzeni redukującej - odejmując go, zostaje 63,4 cm. 
Długość panelu to 16 cm. Na zdjęciu widać też permanentne zagięcia na panelu. Nic nie poradzę na nie niestety, prasowałam go dwa razy.
 Tak wygląda na mnie zawiązany do końca, a przynajmniej na tyle, na ile potrafię zrobić to sama. Mimo niemal zerowej redukcji wygląda bardzo ładnie.

Wiązanie układa się w półcentymetrowe (), ale nie potrafię tego naprawić bez czyjejś pomocy. Widać ponadto, że gorset marszczy się nie tylko na płasko, ale i na ciele.

Cóż, gratuluję tym, którzy dotarli do końca. Co więcej mogę powiedzieć o gorsecie? Chyba tylko szczerze go polecić. Pasuje niemal do wszystkiego, ale nie jest taki "zwykły" jak klasyczny mat. Jak na taką cenę, jest wykonany bardzo porządnie. Coś więcej? Hmm... A może wasza kolej coś powiedzieć? ;)

czwartek, 12 marca 2015

Mój pierwszy gorset

Od dłuższego czasu planowałam uszyć pierwszy gorset. Kilka miesięcy zbierałam potrzebne materiały, jak m. in. busk czy fiszbiny, aż w końcu w moim pokoju zagościła maszyna. I prosto, od jednowarstwowego mock-upa bez oczek i z widoczną połową waist tape (tak to jest, jak się zrobi dwie takie same połówki, trzeba wywijać) do mojego małego 21,5" czerwonego gnoma, który na płasko wygląda na tubę absolutną, a na ciele... to za chwilę.


 Uszyty z dwóch warstw drelichu - czerwonej fashion fabric i czarnej podszewki. Ma underbusk, waist tape, usztywniany panel na plecy i spiralne fiszbiny.
Oczywiście gorset dopiero zaczynam sezonować, z racji na mój prawdopodobny niemal brak ściśliwości redukcja wynosi ok. 1 cala.
Z czym miałam największy problem? Z czystym sumieniem powiem,  że z buskiem, lamówką i panelem na plecy. Z zapięciem mocowałam się około godziny (underbusk nawet wszyłam do wewnątrz za pierwszym razem!), ale koniec końców wyszło lepiej, niż sądziłam, lamówka zaś mimo podwójnego przeszycia marszczy się i na górze i na dole. Panel za to, chociaż usztywniany, to była mordęga - środkowa fiszbina wije się tak, ze przez wiązanie ją widać i będę musiała ją poprawić. Poza tym - jestem z niego zadowolona.
Tak za to wygląda na ciele z około 10-centymetrową przerwą i niezrozumiałym skrzywieniem.


Z mojej strony na dzisiaj to tyle. Zobaczymy, jak gorset sprawdzi się w praktyce i jak przeżyje seasoning.
Do napisania :)

środa, 11 marca 2015

Na dzień dobry

Witam wszystkich!

Zwą mnie Yoru, a w tym miejscu mam zamiar zamieszczać swoje małe dzieła sztuki krawieckiej i nie tylko - co mi wpadnie do głowy, do pary może jakieś recenzje się znajdą :)
Generalnie interesuje mnie szycie w stylu alternatywnym - gorsety, pasy do pończoch, sukienki z koła czy mitenki wydają mi się najszybsze do zaprezentowania, może kiedyś zainteresuję się biżuterią, w chwili obecnej robię wielkie oczy, jak widzę tworzenie frywolitki. Co nie zmienia faktu, że uwielbiam ją nosić. Maszynę mam od jakiegoś miesiąca i podobno nadspodziewanie dobrze mi idzie. Zobaczymy.
Coś o mnie może - mam 19 lat, sporo pomysłów i pasji - rysowanie, właśnie szycie, pisanie, gry RPG (w tym PBF), strzelałam swego czasu, kiedy miałam jak... poza tym, co robię po godzinach, studiuję filologię angielską na UMK w Toruniu - od gimnazjum podążałam za marzeniem, żeby właśnie tu być. Przyszłość? Przekład literatury - również od gimnazjum tego chcę. Mieszkam z 3 współlokatorkami i małym czarnym króliczkiem - szatanem :)
Tyle o mnie, niedługo pierwszy pościk - niech tylko dokończę ten gorset...